Truchło

©Wiktoria Cwityńska
Podejmując problematykę przemijania, straty i wiążącej się z nią żałoby, dowiadujemy się, że jest to proces indywidualny i wewnętrzny. Często czujemy się w nim ostamotnieni – przecież nikt nikt inny nie jest w stanie zrozumieć naszego cierpienia. Czy ktokolwiek pojmie, co czujemy, patrząc na zbitą skorupę ulubionego kubka w zabiegany poranek? Odczuwana strata wydaje się być niewymierna i nieunikniona. Jakim cudem wolno nam jednak płakać nad rozlanym mlekiem w obliczu cierpienia siostry, sąsiada czy ofiar wszelkich kataklizmów i wojen? Uczucia związane z przemijaniem, zamieraniem zdają się pojawiać w naszym życiu lawinowo i spiralnie. Zatracamy ich wagę, źródło i rację. Potrafimy odczuwać cudze cierpienie, to któremu nie jesteśmy w stanie zapobiec, pobłażliwie traktować takie, z którym nie umiemy się utożsamić lub tłumić własne. Człowieka przeraża przejściowość, zapominanie, cielesność, oraz powiązana z nią śmierć. Są to elementy życia, na które nie mamy wpływu.
Słowo Truchło mówi o materialnych szczątkach, jedynym świadectwie naszej żałoby. Stawia nas przed faktem dokonanym i prowokuje do zmierzenia się z nim – obiektem, który bezpośrednio przypomina nam o przebytej tragedii. Wystawa ma za zadanie skonfrontować odbiorcę z przejściowym lub ostatecznym stanem zamierania. Zastałą fizyczną skorupą, będącą śladami tętniącego w niej kiedyś życia. Zadać pytanie nie o sens śmierci, a o jej nieuniknione skutki, emocjonalno – fizyczne. Następstwa znacznie oddalone od sfery naszego rozumienia.
Co czyni z nas truchło i nie pozwala nam w spokoju umierać?
os. kuratorskie: Wiktoria Cwityńska, Katarzyna Knychała
- Poniedziałek
14 - 18